Żeby zrobić bombę musisz mieć najpierw reaktor który dostarczy materiału, taki na cieżką wodę jest fajny o tyle że może pracować na materiale w którym tego uranu nie jest tak dużo, a chodzi o to żeby w wyniku "zatruwania" się paliwa wzbogacało się ono(W Pluton który jest z punktu widzenia budowy takiej bomby o wiele bardziej korzystny) choć tak naprawdę jest to operacja znacznie bardziej skomplikowana, jednym słowem przy budowie bomby, reaktor jest niezbędny gdyż pozwala uzyskać z Uranu,całą gamę innych cieższych pierwiastków którę bedą "współpracowały" znacznie chętniej niż sam U235
Właśnie dlatego reaktor nie musi być tylko agregatem prądotwórczym, bo zawsze wytwarza przy okazji jakieś inne produkty... Zresztą na tamte czasy, wcale ale to wcale na elektrownie się to nie nadawało, elektrownia atomowa w latach 40 dawała ułamek tego prądu co konwekcjonalna a kosztowała 10razy drożej co najmniej.
Więc wiemy już że te rzeczy trzeba robić równocześnie- nie ma co najmniej U238 nie ma bomby, czyli nie ma reaktora nie ma bomby! - A jeszcze trzeba wziąść pod uwagę żeby mieć 1g czystego U235 do reaktora to trzeba kilka ton rudy przerobić... Co tanie ani proste nie jest...
Niemcy w ogóle chyba nie brali tej opcji na poważnie tak mi się wydaje, widać stwierdzili zę za dużo zachodu na taką budowę, w tamtych czasach 1g czystego U235 (czyli uranu naturalnego ) kosztował kilkadziesiąt tysięcy reichsmarek, za drogo chyba biorąc pod uwagę że potrzeba minimalnie 27kg a i tak to wszystko by zrobić jeden duży wybuch.
Co do transportu jak juz to chyba tylko V rakieta, może jakiś samolot-samobójczy były takie, ale nie pamiętam jak to się tam zwało... Rozmiarowo to jak pralka, bardziej taka ze "ślipkiem" w każdym razie bardziej pełna niż pusta więc raczej więcej niż 500kg - tak 2-4tony minimum. Trzeba jeszcze brać pod uwagę że musi tam być jakaś osłona biologiczna żeby nam tych asów przestworzy nie usmażylo w trakcie lotu... 2 ostatnie rakiety jakie wymieniłeś to przeciw lotnicze za wiele to tam tego nie wejdzie